W ostatnim czasie przeżywamy w Polsce bujny rozkwit inicjatyw ekologicznych – począwszy na prywatnych, kierowanych przez pojedyncze osoby, po te na skalę miasta lub kraju. Jednak nie wszystkie sprawdzają się w równym stopniu, a słuszna, ekologiczna idea łatwo może zostać wypaczona.
Niecały miesiąc temu uruchomiono w Warszawie sieć wypożyczalni rowerów miejskich, a już kilkukrotnie straż miejska znajdowała sprzęt porzucony gdzieś w krzakach. Możemy tylko przypuszczać jakie są powody takiego zachowania użytkowników. Prawdopodobnym scenariuszem może być fakt, iż infrastruktura Warszawy nie jest przygotowana na wzmożony ruch rowerowy. Najwięcej punktów Veturilo, znajduje się w Śródmieściu, gdzie łączna długość ścieżek rowerowych wynosi całe 4km – wzdłuż Wisłostrady i Al. Niepodległości. Warszawa chce się wzorować na zachodnich, „rowerowych” stolicach, ale zaczyna od niewłaściwej strony – podstawą jest odpowiednia infrastruktura, dopiero później inwestycja w wypożyczalnie i sprzęt.
Ilość kilometrów ścieżek rowerowych w centrum Warszawy jest nie wystarczająca
Inną inicjatywą, która w Polsce okazuje się nieskuteczna, są samochody z silnikiem elektrycznym. Na pierwszy rzut oka sprawa wygląda bajecznie – mamy samochód, który nie emituje spalin, jest cichy i ekologiczny. Gdy zadamy sobie jednak pytanie „W jaki sposób w Polsce produkowana jest energia elektryczna?” , przekonamy się, że nic bardziej mylnego. Ponad 90% energii elektrycznej w naszym kraju pochodzi z elektrowni węglowych, które z ekologią nie mają wiele wspólnego. Naukowcy postanowili zanalizować sytuację z większych miast chińskich, w których pojawiła się moda na samochody z napędem elektrycznym. W wyniku badań, okazało się, że samochody faktycznie produkują mniej spalin, lecz zanieczyszczenia powstałe w wyniku produkcji prądu do ich zasilenia równoważą ekologiczny aspekt silników elektrycznych. Co mają wspólnego Chiny z Polską? Tam również większość energii pochodzi z elektrowni węglowych. Dopóki więc nie postawimy na wydajniejsze źródła energii, używanie ekologicznych samochodów jest po prostu… nieekologiczne.
Pierwszy pojemnik do selektywnej zbiórki odpadów stanął w Warszawie w 1994 roku. Od tej pory, mimo wprowadzenia w 2006 roku nakazu sortowania śmieci nie zmieniło się zbyt wiele. Statystyki nie wyglądają dobrze – Polska jest na szarym końcu recyklingowej listy. Obecnie jedynie 7% odpadów jest u nas segregowanych i wykorzystywanych powtórnie. Dla porównania w Holandii jest to 63%, a w Niemczech 56% śmieci. Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest niska świadomość społeczna, brak nawyku sortowania i liczba punktów, w których posortowane odpadki można wyrzucić. Czeka nas jeszcze długa droga, aby dorównać choćby Hiszpanii (34% recyklingowanych odpadów), ale na pewno jest to gra warta świeczki.
Obecnie jedynie 7% odpadów jest u nas segregowanych i wykorzystywanych powtórnie
Jeśli już mowa o nakazach i zakazach – od kilku lat powstają kolejne regulacje, między innymi o nakazie segregowania odpadów lub mandatach za wyrzucanie baterii, ale nigdy nie są one skierowane w przeciętnego mieszkańca. Uchwały te dotyczą gmin, przedsiębiorców i firm, podczas gdy statystyczna, trzyosobowa rodzina produkuje tonę odpadów rocznie. Jeśli zliczymy ile takich rodzin jest choćby w samej Warszawie wychodzi nam olbrzymia góra śmieci, która w umiejętny sposób mogłaby zostać zutylizowana i wykorzystana powtórnie.